WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy" TRACISZ PUNKTY W TAKICH MECZACH, NIE AWANSUJESZ Wisła Kraków nie awansowała do ekstraklasy w sezonie 2022/ W 49. odcinku "Jasnej Strony Białej Gwiazdy" Michał Białoński i Piotr Jawor gościli w studiu Interii byłego skauta m.in. Wisły Kraków i GKS-u Katowice Dawida Jasna Strona Białej Gwiazdy 5.4K views, 52 likes, 12 loves, 1 comments, 6 shares, Facebook Watch Videos from Młoda Armia Białej Gwiazdy: Tak się cieszyliśmy po drugiej bramce dla 5.4K views, 52 likes, 12 loves, 1 comments, 6 shares, Facebook Watch Videos from Młoda Armia Białej Gwiazdy: Tak się cieszyliśmy po drugiej bramce dla Wisły! atmosfera jak zawsze Wisła Kraków spadła z PKO Ekstraklasy po 26 latach. Polska liga bez "Białej Gwiazdy" nie będzie już taka sama. Koniec biletów na baraż „Białej Gwiazdy” z Puszczą Niepołomice! Bartosz Karcz. 5 czerwca 2023, 21:58. 1. Anna Kaczmarz. Tego można się było spodziewać już w sobotę, gdy jasnym się Wnioski po meczu „Białej Gwiazdy” z Piastem Gliwice. Bartosz Karcz. 3 kwietnia 2022, 23:48 Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl CO JEŚLI KAŻDY BIEG BYŁBY WART Nie było bowiem przypadku, że oba gole dla „Białej Gwiazdy” padły po dośrodkowaniach z bocznych sektorów boiska. Tak jak nie było przypadkiem, że asysty przy tych trafieniach zaliczyli cj7gMy3. Z Historia Wisły Skocz do: nawigacji, wyszukiwanie "Ojczyzna - Polska, Miasto - Kraków Niech żyją nam tysiące lat Wraz z nimi, w blasku Białej Gwiazdy - Kochana nasza Wisełka My chłopcy z Reymonta Zna nas cała Polska Za Wisłę, za nasz TS Pójdziemy aż po życia kres. Boi się nas Legia Warszawa, Boi się nas Chorzowski Ruch. Bo nasza Wisła to jest sława, Za nią pójdziemy w każdy bój. Armia Białej Gwiazdy, nią się liczy każdy. honoru Wisły i Krakowa strzeże ta sławna brygada Boi się nas gumiorski Hutnik, Boją się nas pasiaste psy. Bo nasza armia to potęga Bo my jesteśmy najlepsi. My chłopcy z Reymonta Zna nas cała Polska Za Wisłę, za nasz TS Pójdziemy aż po życia kres. Nasz TS!"<<< Powrót - Dobrze, że w końcu przyszła skuteczność - mówi piłkarz Wisły Kraków Krzysztof Drzazga. - Jesteśmy zespołem, który może w tej lidze wygrać z każdym - Krzysztofa Drzazgi ten sezon będzie wielkim sprawdzianem. W poprzednim zimą wrócił do Wisły Kraków z wypożyczenia do Puszczy Niepołomice i w kilku meczach pokazał, że zasługuje na grę w ekstraklasie. Zdaje sobie jednak sprawę, że w obecnych rozgrywkach nadszedł czas, by potwierdzić swoje wiosną dla „Białej Gwiazdy” zdobył pięć ligowych goli. Błysnął w spotkaniu z Koroną w Kielcach, gdzie zaliczył hat-tricka, czy w derbach z Cracovią, w których strzelił piękną i ważną Tak było w poprzednim sezonie, ale to już jest zamknięty rozdział. Teraz zaczynamy kolejne rozgrywki i trzeba będzie to potwierdzić - przyznaje wobec tego napastnika zapewne będą większe, bowiem zespół opuścił czołowy strzelec Marko Kolar i jak na razie nie pozyskano nikogo na jego Zawsze mówię, że chciałbym być zdrowy i łapać jak najwięcej minut na boisku. A co będzie w nadchodzącym sezonie? To zobaczymy. Mam nadzieję, że będę grał i dobrze wyglądał na boisku - mówi Drzazga. - Na pewno każdy z ofensywnych zawodników chciałby strzelać bramki i zaliczać asysty. Jest to ważne dla drużyny, ale też dla samego siebie, bo to mocno podbudowuje zawodnika. A jak sam się oceniam? Chcę być zdrowy i grać jak najwięcej, a jak tak będzie, to w statystykach liczby przy moim nazwisku też powinny być odpowiednie - chce się jednak porównywać do Kolara. - Marko na początku grał w ataku, ale pod koniec poprzedniej rundy występował też na boku pomocy. Na pewno nie będę chciał nikogo zastępować, zamierzam pracować na swoje nazwisko - podkreśla grać w ataku, jako zawodnik cofnięty za napastnikiem, ale też na skrzydle. - Nie mam problemu z grą na każdej z tych pozycji. Wszędzie zagram, choć zawsze lepiej czuję się w centrum boiska - wyjaśnia piłkarz „Białej Gwiazdy”.Jest zadowolony z przygotowań do sezonu i ostatniego sparingu, wygranego 4:2 z Puszczą, który był zamknięty dla kibiców i dziennikarzy. W tym spotkaniu trzy gole zdobył Paweł Brożek. - Paweł jest ważnym zawodnikiem naszej drużyny. Cieszy na pewno to, że napastnik strzela bramki, bo zespół na to liczy. Raz udało mi się asystować i Paweł fajnie to zakończył - wspomina Drzazga. - W sparingu z Puszczą wszystko funkcjonowało w miarę dobrze, mimo jeszcze zmęczenia. Można być zadowolonym. Strzeliliśmy cztery bramki i to się liczy. Dobrze, że w końcu przyszła skuteczność, bo w poprzednich sparingach zdobywaliśmy mało bramek - dodaje. Teraz Wisłę czeka mecz w ekstraklasie, u siebie w sobotę ze Śląskiem Wrocław. - Trudno teraz powiedzieć, jaki to jest rywal na inaugurację. Jesteśmy zespołem, który może wygrać z każdym w tej lidze. Trzeba się skupiać na każdym kolejnym meczu. Oczywiście, jest czas na analizę rywala, ale na pewno na boisku nie będziemy się koncentrować na grze Śląska, tylko na swojej - mówi Drzazga. Liczy na to, że od pierwszego spotkania wiślacy będą mieć mocne wsparcie ze strony swoich kibiców. - Poprzedni sezon pokazał, że kiedy gramy u siebie, wsparcie kibiców daje nam bardzo dużo, dobrze czujemy się u siebie w domu i ciężko jest z nami tutaj wygrać czy nawet zremisować. Kibice są więc dla nas bardzo dużym plusem - podkreśla zawodnik „Białej Gwiazdy”. Follow w MałopolscePolecane ofertyMateriały promocyjne partnera You may not post new threads You may not post replies You may not post attachments You may not edit your posts BB code is Włączony Mordki są Włączony [IMG] code is Włączony HTML code is Wyłączone Forum Rules Był ikoną przedwojennego kina i kabaretu. Miał niezwykłą aparycję. Cieszył się wielkim powodzeniem wśród kobiet, również aktorek, mimo że nie był klasycznie piękny. Jak na amanta był dosyć przysadzisty, miał szeroką twarz, kwadratową szczękę. Ale miał też w sobie „to coś”. Mawiał że jest wierny miłości, ale nie w miłości. Eugeniusz Bodo odszedł 7 października 1943 roku. Jego wojenne losy były długo nieznane, szukała go krewna, przedwojenna garderobiana Wiera Rudź. Po 1989 roku pisała w tej sprawie do prezydentów Lecha Wałęsy i Borysa Jelcyna. Jakie były jego losy? Na czym polegał fenomen Bodo jako gwiazdy? Niestety, spotkał go tragiczny, smutny los... Urszula i Tomasz Kujawski: „Mamy za sobą wiele zakrętów, ale na szczęście udało nam się pozbierać” Eugeniusz Bodo: dzieciństwo Bodo, a właściwie Bohdan Eugène Junod urodził się w 1899 roku w Genewie, zmarł 7 października 1943 w Łagrze w Kotłasie na terenie ZSRR. Ojciec był Szwajcarem - ewangelikiem i to wyznanie przejął potem jego syn. Mama - Dorota była polską szlachcianką, katoliczką. Jego pseudonim to połączenie dwóch imion, jego – Bohdana i mamy Doroty. Niesamowicie ją kochał, kiedy zrobił karierę i stał się bogaty, sprowadził ją do swojego mieszkania w Warszawie. Średnio się to podobało, plotkowano, że jest tak długo kawalerem, że może „nie lubi kobiet”. Ojciec był inżynierem i pasjonatem kina, z pokazami niemego filmu objechał – wraz z rodziną kawał świata, trafił aż do Chin. W 1903 roku rodzina Pana Junod przyjechała do Polski, do Łodzi, gdzie małżonkowie założyli kino „Urania” oraz restauracje „Masque”. Ich synek zadebiutował w „Uranii” ( która była kinoteatrem) jako dziesięcioletni kowboj Bodo – Cudowne dziecko XX wieku. Zaczął więc swoją karierę bardzo wcześnie. Aktor miał po ojcu szwajcarskie obywatelstwo, co miało mu uratować życie w czasie wojny - Szwajcaria była bogatym, neutralnym krajem. Jej obywateli traktowano inaczej niż Polaków. Tymczasem szwajcarski paszport zaszkodził mu, wzbudził podejrzenia NKWD-stów, którzy uznali Bodo za niemieckiego niemieckiego szpiega. Zadręczali go pytaniami o pobyt w Niemczech, który tak naprawdę był czysto zawodowy. Zanim to jednak nastąpiło Bodo zrobił wielką karierę w przedwojennej Warszawie. Zobacz też: Piękna i geniusz. Historia miłości Jane i Stephena Hawkingów Fot. Bodo a la seksbomba Mae West w piosence Sex appeal, z filmu Piętro wyżej, 1937 rok. Fot. Alamy Stock/Be&W Eugeniusz Bodo: nie jestem amantem, nie mam warunków Występował w kabaretach „Qui pro Quo” i „Morskim oku”, grał w wielu przedwojennym przebojowych filmach. Był zresztą jednym z najbardziej kasowych aktorów. Takie filmy, jak: „Czy Lucyna to dziewczyna", „Paweł i Gaweł", „Piętro wyżej”, ogląda się dobrze do dzisiaj. A piosenka „Sex appeal" którą Bodo śpiewa ucharakteryzowany na ówczesną seksbombę – Mae West, była jedna z pierwszych takich przebieranek w światowym kinie. Aktor założył własną wytwórnie filmową „Urania” , tak jak kiedyś nazywało się kino jego ojca. Znana też była w Warszawie luksusowa Café-Bodo. Kawiarnia która w czasie wojny przekształciła się w lokal „U Aktorek” (śpiewali i obsługiwali w niej aktorzy ) funkcjonowała do połowy sierpnia 1944 roku. Nie miał wspaniałego głosu, ale był bardzo muzykalny i świetnie tańczył, miał też tzw. vis komika, czyli wrodzoną zdolność rozbawiania innych. Choć marzył o wielkich rolach i karierze dramatycznego aktora, najlepszy był w repertuarze komediowym. Nie lubił też słuchać, że jest amantem. „Nie jestem amantem i do ról tych nie czuję żadnego pociągu”, mówił w rozmowie z miesięcznikiem „Kino”, w 1933 roku. „Interesują mnie role psychologiczne, lecz do tych krajowa produkcja jeszcze nie dorosła. Ażeby być amantem, trzeba mieć naprawdę fascynujące warunki zewnętrzne”. Zobacz też: Andrzej Nowakowski w szale alkoholowym zabił swojego kolegę. Tym procesem żyła Polska na początku lat 70. Dolce vita przedwojennego celebryty Przed wojną żył jak prawdziwa gwiazda, jego pseudonim szybko stał się sam w sobie marką. Reklamował flauszowe marynarki OldEngland, krawaty od Chojnackiego, kapelusze Młodkowskiego, buty od Kielmana. Kiedy zapuścił brodę, pół narodu debatowało, czy jest mu z nią lepiej czy gorzej. Kupił duże mieszkanie, do którego ściągnął z Łodzi swoją mamę. Najpierw przy Marszałkowskiej 132 ( w miejscu dzisiejszych Domów Centrum), potem przenieśli się do czteropokojowego apartamentu na ulicy Foksal, w bardzo dobrym rejonie miasta zwanym – na tyłach Nowego Światu. Bodo przechadzał się po Warszawie z potężnym dogiem arlekinem Sambo. Chadzał z nim po modnych warszawskich knajpach, wszędzie mile widziany – pojawienie się takiej gwiazdy z niezwykłym, efektownym psem robiło różnicę! Miesięcznik „Kino”, w 1933 roku zrobił nawet wywiad z psem Sambo. A sesja obu bohaterów artykułu, czyli Sambo i jego Pana powstała w słynnym zakładzie fotograficznym Benedykta Dorysa. Fot. Przez wojną był królem życia, na zdjęciu z dogiem arlekinem Sambo, lata 30. Fot. Alamy Stock/Be&W Bodo sprawił sobie także luksusowe auto – amerykańskiego Chevroletta. Nie był jednak najlepszym kierowcą, spowodował wypadek, w którym zginął jeden z czworga pasażerów, również aktor Witold Roland. Bodo nie jechał szybko, 40 km/h, ale drogi były jakie były. Pod Łowiczem wpadli na nieoznakowaną stertę kamieni, auto stoczyło się z nasypu. Wyrok dla Eugeniusza Bodo brzmiał 6 miesięcy w zawieszeniu, podobno po tym wypadku nie brał do ust kieliszka alkoholu. Ideale mój, z miłości do Ciebie jestem chora Kobiety za nim szalały. Swoje wyznania zostawiały na klatce schodowej jego mieszkania. „Twoja na zawsze”, „Błagam o spotkanie jutro o 7. rano w Łazienkach”pisały. Czy wreszcie: „Ideale mój, nie chcę już Coopera, nie chcę Taylora, tylko z miłości do Ciebie chora”( cytuję za tekstem Bodo. Rewia życia i tragiczny koniec). Sam lubił kobiety, podrywał koleżanki z pracy: Zulę Pogorzelską, Mirę Zimińską, która pisała w swoich wspomnieniach, że „pożerał ją wzrokiem”. I niemal się na nią rzucił, ale „ocaliła cnotę”. Z Norą Ney – przedwojenną femme fatale poznali się jeszcze w latach 20. była śliczna, trochę egzotyczna, niesamowicie zgrabna, wysportowana. Jako młoda dziewczyna uciekła z domu, gdy dowiedziała się ,że rodzina chce ją wydać za starszego pana. Z Bodo byli bardo efektowną parą, zagrali razem w filmie „Głos pustyni”. Nie wiadomo dlaczego rozpadł się ich związek. Może dlatego, że Bodo raczej nie potrafił stworzyć szczęśliwej, głębszej relacji ( Nora Ney po wojnie wyjechała z Polski, zmarła w wieku 93 lat w Kalifornii). Miał mnóstwo przelotnych romansów. Piosenkę „Już taki jestem zimny drań” każda kobieta mogła sobie przypomnieć wchodząc z nim w romans. Miał ożenić się z egzotyczną aktorką amatorką Taitanką Reri ( Anne Chavelier) . Nazywał ją miłością swojego życia. Kiedy się poznali miał 33 lata, ona 22, zupełnie stracił dla niej głowę. Reri przyjechała do Warszawy, po długim światowym tournee, w ramach promocji filmu „Tabu”. Została, bo teatr „Alhambra” zaangażował ją do wykonywania pieśni i tańców polinezyjskich. Zobacz też: Lucelia Santos jako „Niewolnica Isaura” podbiła serca widzów na całym świecie! Co dziś robi? Fot. Z ukochaną, aktorką Norą Ney, lata 20. Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe Bodo, jak to Bodo gładysz i letkiewicz Dla Bodo była gotowa zamieszkać w Polsce na stałe. Ten egzotyczny związek – Reri urodziła się na wyspie Bora-Bora, jej mama była rodowitą Taitanką, tata Francuzem - rozpalał wyobraźnie fanów. Bodo specjalnie dla ukochanej napisał scenariusz film „Czarna perła”. Zagrali w nim razem, Reri jako Moana, śpiewała piosenkę „Dla ciebie chcę być biała”( wyobrażacie sobie dzisiaj coś takiego?!) Złożenie kwiatów w magicznej grocie miłości miało w filmie na wieki scementować uczucie kochanków. Mówiło się o rychłym małżeństwie pary. Ale kiedy „Czarna perła” weszła na ekrany, Bodo zaczynał już nudzić się kochanką. Ruszyli na turnee, ona za Zachód, on na Bliski wschód, do Palestyny. Mówiono, że Reri, która nie do końca potrafiła odnaleźć się w Warszawie, zaczęła pić. Pisarz i podróżnik Arkady Fiedler, który spotkał się z nią na Taiti w 1939 roku pisał, że była subtelna i… bezbronna jak dziecko. O gwiazdorze i jego uczuciach pisał: „Bodo jak to Bodo. Niestety gładysz, dzióbasowy letkiewicz, po kilku tygodniach sprzykrzył sobie egzotyczną aktorkę i tu zaczęła się mniej chwalebna część romansu. Bodo zaczął bezceremonialnie wpychać Reri w ramiona innych galopantów, swych koleżków, a im więcej ich było, tym lepiej dla niego; im rzęsiściej lała się gorzałka, tym skuteczniejsza woda na młyn szałaputa. Gdy Reri wyrwała się z birbancko-sprośnego bagienka i wyjechała z Polski, już było za późno, by się wyprostować; nie mogła wyzbyć się trunkowego nałogu”. Miał wyemigrować do USA, nie zdążył Kiedy dziennikarz „Kina” zapytał go, czy z łatwością przychodzi mu grać tak różne charaktery, odpowiedział: „W zasadzie każdy aktor powinien posiąść tę łatwość, ale mnie się udaje to bez trudu, dlatego, że... nie lubię siebie. Tak, tak. Nie lubię ani mojego głosu, ani sposobu bycia, ruszania się.... i dlatego wprost z pasją eliminuję przy każdym typku, przy każdej roli, wszystko to, co jest ze mnie osobistego". W 1939 r. rozpoczął prace epickim nad filmem „Uwaga-szpieg!”, miał w nim zagrać agenta polskiego wywiadu. Wybuch wojny wszystko zmienił. W 1939 roku Bodo za namową matki uciekł do Lwowa. Tam przez pewien czas występował w teatrze Henryka Warsa. Miał pojechać z kolegami na tournee po Rosji, ale odmówił. Siedział we Lwowie, chciał wyemigrować do USA, z czym się nie krył. Złożył odpowiednie papiery, wtedy ujawniło się, że ma szwajcarskie obywatelstwo. Gdyby pojechał na to tournee, może by przeżył i tak jak jego koledzy wyszedł z Sowieckiej Rosji z Armią Andersa. Tymczasem tuż przed wejściem Niemców do Lwowa aresztowało go NKWD, w czerwcu 1941 roku. Bodo myślał początkowo, że chcą go ocalić. Przewieziono go do Moskwy i osadzony w więzieniu na Butyrkach. Fot. Z Marią Malicką w filmie „Wiatr od morza", 1937 rok, Fot: Narodowe Archiwum Cyfrowe Los aktora był przez długie lata nieznany. Mówiło się, że zabili go Niemcy we Lwowie. Taka wersja obowiązywała w PRL-u kiedy było nie do pomyślenia, żeby winę przypisywać Rosjanom. Kiedy Stanisław Janicki – krytyk filmowy autor cyklu „W starym kinie” – poprosił w początku lat 70. o listy o losach Bodo, przyszło bardzo wiele świadectw na temat śmierci aktora, ale często się wykluczających. Z powodów politycznych wielu z nich nie można ujawnić. Janicki zapakował je do koperty napisem „ujawnić po mojej śmierci” i przekazał Filmotece Narodowej. Na szczęście mógł sam wrócić do tematu w 1989 roku. Jednym ze świadków losów aktora był rosyjski dysydent Alfred Mirka, który siedział z nim na Butyrkach. W książce „Dziennik więźnia” wspomina Bodo. Nie poznał go w więzieniu, choć niecały rok wcześniej był na jego koncercie we Lwowie. Bodo był przygarbiony, postarzały, wychudzony. Nie zdejmował białego prochowca, nawet spał w płaszczu. O jego zwolnienie starali się przedstawiciele rządu na uchodźctwie, ale traktowano go jako obywatela Szwajcarii. Z tego powodu nie objęła go też amnestia dla Polaków po układzie Sikorski-Majski. Był godzinami przesłuchiwany. Informacji o losach aktora szuka też jego krewna, garderobiana Wiera Rudź, pisała w tej sprawie do prezydentów Lecha Wałęsy i Borysa Jelcyna. W 1991 roku od Rosyjskiego Czerwonego Krzyża dostała dwie fotografie więzienne aktora. Widać na nich Bodo z zarostem, opuchniętą twarzą, w drelichu. W dołączonym piśmie informacja, że został aresztowany 26 czerwca 1941 i skazany na 5 lat ciężkiego obozu wychowawczego w Kotłasie w obwodzie archangielskim, jako element społecznie niebezpieczny. Umarł 7 października 1943 roku z wycieńczenia. Jego ciało wrzucono do masowego grobu. W 1991 został zrehabilitowany, symboliczny grób Eugeniusza Bodo znajduje się na warszawskich Powązkach... Fot. Eugeniusz Bodo , zdjęcie po aresztowaniu przez NKWD w 1941 roku, Fot. Korzystałam z książki: Ryszard Wolański, „Eugeniusz Bodo. Już taki jestem zimny drań”, Dom Wydawniczy Rebis, 2012 oraz z filmu „Za winy niepopełnione. Eugeniusz Bodo", Wytwórnia Filmów Oświatowych, 1991 Z Historia Wisły Skocz do: nawigacji, wyszukiwanie Biała Gwiazda na czerwonym tle Biała Gwiazda – symbol, który z Wisłą kojarzy się już od ponad stu lat, jest dla fanów Wisły tym, czym dla Krakowa smok wawelski. Jest zatem ikoną klubu, jego synonimem, nieomal świętością. Biała Gwiazda przez lata utożsamiana była z patriotyzmem, pięknymi zwycięstwami, momentami wzruszeń i wielkich emocji, ale była także świadkiem upadków i przykrych porażek. Był także okres, gdy klubowi próbowano narzucić nową tożsamość i wymazać Gwiazdę z krakowskiego pejzażu sportowego. Mimo różnych kolei wiślackich losów, "Biała Gwiazda" nieprzerwanie jednak towarzyszy sportowcom, działaczom, a także kibicom nie tylko w Polsce, ale też na świecie. Spis treści 1 Historia gwiazdy 2 Biała Gwiazda dziś 3 Biała Gwiazda na innych flagach i herbach 4 Zobacz też 5 Źródła Historia gwiazdy Drużyna Wisły w maju 1910 r. Na koszulkach dwie niebieskie gwiazdy. Wrzesień 1910 roku - najstarsze znane zdjęcie Wisły z Białą Gwiazdą. Ośmioramienna gwiazda w maju 1911 r. Juniorzy Wisły - gwiazdy sześcioramienne (jeden z piłkarzy ubrany jest jednak w starą koszulę z dwiema niebieskimi gwiazdami). Przed 1913 r. 1966 rok. Czerwona Gwiazda? Tylko na bluzie bramkarza. 1919 r. Biała Gwiazda w czerwonym polu Są zawodnicy, którzy mają "Białą Gwiazdę" w sercu! Na zdj. Mauro Cantoro Są też zawodnicy, którzy związek z "Białą Gwiazdą" eksponują w inny sposób! Na zdj. Nikola Mijailović Wbrew częstemu mniemaniu, Biała Gwiazda nie towarzyszy Wiśle od początku istnienia klubu. Pierwszy emblemat umieszczony na koszulkach nawiązywał do rzeki i miał formę czarnej piłki przeciętej błękitną wstęgą. Gwiazda pojawiła się na koszulkach przypadkowo. W jednym z wywiadów wyjaśnił to prof. Jan Weyssenhoff: "Ja byłem wówczas w "Jenkerze". Napisałem do Steigla (wytwórnia artykułów sportowych) w Berlinie, aby nam przysłał jakieś garnitury [stroje sportowe - przyp. red.]. Nadeszły koszulki czerwone z gwiazdą niebieską [były dwie, błękitne gwiazdy - przyp. red.]. W czasie fuzji stanęło na tem, że Wisła dała nazwę nowemu klubowi, a my daliśmy barwy koszulek. Tak więc powstały dzisiejsze barwy. Gwiazdę niebieską zmieniono w latach późniejszych na białą". Owa fuzja, o której wspomina były wybitny zawodnik Wisły, miała miejsce na jesieni 1907 roku. Koszulki zostały zamówione zatem co najmniej kilka tygodni wcześniej, ale nie jest możliwe ustalenie dokładnej daty. Reasumując, Gwiazdy były początkowo dwie (po lewej i prawej stronie piersi), niebieskie, pięcioramienne i znajdowały się na koszulkach drużyny Jenkera. W wyniku fuzji niebieska gwiazda towarzyszy Wiśle od jesieni 1907 roku i taka właśnie niebieska gwiazda widnieje na pierwszych odznakach klubowych. Późniejsza zmiana na jedną Białą Gwiazdę była bardzo istotnym wydarzeniem, ale z braku materiałów źródłowych słabo do tej pory opisanym. Warto poprzez dokładne pokazanie kontekstu tej decyzji przypomnieć pierwotne znaczenie Białej Gwiazdy. Otóż analiza zdjęć z pierwszych lat istnienia Wisły pozwala stwierdzić, że dwie niebieskie gwiazdy zostały zastąpione jedną białą w drugiej połowie 1910 roku. Najstarsze znane zdjęcie zawodników z Białą Gwiazdą na piersi pochodzi z września 1910 roku. Pod koniec tego roku Wisła rozpoczęła starania o autonomizację polskiego ruchu sportowego i uniezależnienie polskich klubów od zaborcy austriackiego. W tym celu Wisła wystąpiła z Österreichischer Fußball-Verband, gdyż Austriacy nie wywiązywali się z obietnicy przekształcenia ÖFV w Związek Krajowych Organizacji Sportowych (obietnica taka padła w 1910 roku, gdy Wisła wstępowała do ÖFV). Wisła podała pomysł utworzenia Związku Footballistów Polskich i namawiała wszystkie polskie kluby do przyłączenia się do tej inicjatywy. Miało to ważny patriotycznie i politycznie charakter – docelowo ZFP miał sięgać poza granice zaborów i jednoczyć wszystkie polskie drużyny. W tym kontekście Biała Gwiazda staje się niezwykle wymownym symbolem – wraz z jej wprowadzeniem stroje Wisły przybrały patriotyczny, biało-czerwony wygląd, co podkreślało niepodległościowe nastawienie klubu. Co więcej, początkowo Biała Gwiazda miała różne kształty - jedna z form była ośmioramienna. Ośmioramienna gwiazda to symbol Jutrzenki (Eos, Aurory), czyli starożytnej bogini zorzy porannej – oznacza on zapowiedź dnia, przebudzenia, zmartwychwstania, odrodzenia (porównaj A. Popławska, E. Białek, D. Lech - Słownik symboli). Jutrzenka pełniła szczególną rolę w polskim romantyzmie – wystarczy tylko przypomnieć "Odę do młodości" Adama Mickiewicza: „ W krajach ludzkości jeszcze noc głucha,Żywioły chęci jeszcze są w wojnie…Oto miłość ogniem zionie,Wyjdzie z zamętu świat ducha!Młodość go pocznie na swojem łonie,A przyjaźń w wieczne skojarzy nieczułe lody,I przesądy, światło ćmiące…Witaj jutrzenko swobody,Zbawienia za tobą słońce! ” Zasadna staje się wiec interpretacja, iż stroje Wisły miały zapowiadać rychłe odrodzenie Polski. Biała Gwiazda wpisuje się w podstawę ideową Wisły: "Czuć się w klubie swoim jak w domu ojczystym, oddychać pełną piersią, podkreślać na każdym kroku swój czysto-narodowy, a w czasach zaborczych także niepodległościowy charakter" (cytat za 30-lecie Towarzystwa Sportowego Wisła, Kraków 1936, s. 8). Warto pamiętać o tej genezie symbolu Wisły, szczególnie że niektórzy głoszą, iż był to "czysto fantazyjny pomysł plastyczny". Warto przy okazji zauważyć, że kilka razy zdarzało się, że Białą Gwiazdę mylnie interpretowano. Tak było np. 16 listopada 1924 roku, gdy mecz z trybun wiślackiego stadionu, oglądał Marszałek Piłsudski. Wychodząc ze stadionu Marszałek spostrzegł chorągwie z gwiazdą, po czym zapytał: "Cóż to za bolszewickie flagi?". Sytuację załagodzono wyjaśnieniem, iż są to barwy klubowe jeszcze z przed wojny. Podobna sytuacja miała miejsce 22 lata później (w 1946 roku). Wisła grała z Reprezentacją Armii Remu (2:2). Mecz był bardzo ostry, by nie powiedzieć, że brutalny. Dopiero po jego zakończeniu, zawodnicy Armii, przyznali, że grali brutalnie, bowiem myśleli, że mają za przeciwnika bolszewików. Po 1910 wygląd gwiazdy ewoluował. Stroje z ośmioramienną gwiazdą zostały prawdopodobnie zamówione zagranicą (K. Mrówka, Najjaśniejsza z gwiazd, Gazeta Wyborcza, 17 wrześnie 1998). Możliwe, iż później stroje wykonywali sami zawodnicy, gdyż pojawiają się różnorodne (pięcio-, sześcioramienne) gwiazdy, często przemieszane ze sobą w ten sposób, że w jednym meczu zawodnicy mieli na koszulkach odmienne typy. Nie można też wykluczyć, że zamówiono od razu trzy różne komplety strojów. Najprawdopodobniej jednak ze względów finansowych korzystano po prostu jednocześnie ze starych kompletów strojów i nowych. Trudno określić jednoznacznie kiedy liczba ramion ostatecznie ustabilizowała się na liczbie pięciu. Na znanych nam zdjęciach drużyn Wisły z 1914 roku widzimy tylko koszule z pięcioramienną gwiazdą. Po reaktywacji Wisły w 1918 roku stało to się już normą. Na pewno Biała Gwiazda była już wtedy silnie utożsamiana z Wisłą. Świadczy o tym fakt, że reaktywacja Wisły po I Wojnie Światowej nie obyła się bez przywrócenia przedwojennych strojów. Co jednak ciekawe, w relacjach prasowych z tego okresu nie spotyka się powszechnego dziś określenia „Biała Gwiazda” jako przydomku Wisły – w tym znaczeniu używało się najczęściej sformułowania „Czerwoni”. Po 1918 roku Gwiazda jest już zawsze pięcioramienna. Art. 1 § 5 Statutu Wisły z 1936 roku definiuje to w pięknie prosty sposób: "Godłem Towarzystwa jest biała pięcioramienna gwiazda na czerwonym polu." Dokładnie tak wyglądają też koszulki zawodników w pierwszym komplecie strojów. Odstępstwa od tej klasycznej zasady – których na przestrzeni kolejnych dziesięcioleci było kilka - wzbudzają uzasadnione kontrowersje, a gdy decyzja taka narzucana jest z zewnątrz traktowane to jest jak zamach na tożsamość klubu. Przede wszystkim włączenie Wisły do pionu gwardyjskiego związane było z zastąpieniem czerwonych koszulek z Białą Gwiazdą białymi trykotami z herbem gwardyjskim pośrodku. Na szczęście wraz z odwilżą polityczną Biała Gwiazda – tak jak nazwa „Wisła” – przywrócona została już w 1955 roku. Również drugi z dwudziestowiecznych totalitaryzmów próbował doprowadzić do wymazania Białej Gwiazdy z koszulek. Jedną z pierwszych decyzji niemieckich okupantów było zlikwidowanie wszystkich polskich klubów i organizacji sportowych. Wraz z tym nakazem noszenie jakichkolwiek emblematów klubowych mogło grozić bardzo poważnymi konsekwencjami. Towarzystwo Sportowe zostało też zmuszone do zdania sprzętu sportowego – w tym także 63 koszulek. Wiślacy w konspiracyjnych rozgrywkach często występują więc w zwykłych strojach, a nawet – jak 5 maja 1940 roku w derbach przeciwko Cracovii – w samych spodenkach. Jednakże – jak świadczą zachowane zdjęcia - Wiślacy nie raz podejmowali ryzyko i przywdziewali przedwojenne koszulki, część z nich została bowiem uratowana przed hitlerowską konfiskatą przez szatnego Wisły, Andrzeja Boligłowę. W tych trudnych czasach Biała Gwiazda ponownie nabrała niezwykle silnej wymowy. Jak już wspomniano sam klub kilkakrotnie modyfikował wygląd Gwiazdy na koszulkach. Problematyczne było na przykład umieszczenie Gwiazdy na koszulkach koloru innego niż czerwony, szczególnie na białych. Krytycznie należy w takim przypadku ocenić „odwrócenie barw”: czerwona gwiazda na białym trykocie. Taki zestaw spotykamy na przykład w 1966 roku. Można to uznać za złamanie tradycji, chociaż rozwiązanie takie zastosowano nawet w 1919 roku (jedynie w stosunku do białej bluzy bramkarskiej, piłkarze z pola mieli tradycyjne stroje, porównaj zdjęcia obok). Zdecydowanie lepszym wyjściem z takiej sytuacji było umieszczenie Białej Gwiazdy w czerwonym polu. Takie stroje często widywało się w latach siedemdziesiątych. Od lat dziewięćdziesiątych popularne zaś stało się umieszczanie na koszulkach herbu klubu. Oczywiście w nim też znajduje się Biała Gwiazda, ale nawet taka zmiana spotkała się z negatywnym przyjęciem wielu kibiców. Również koszulki wprowadzone w sezonie 2008/2009 wzbudziły kontrowersje – po raz pierwszy w historii Biała Gwiazda umieszczona została nie na lewej piersi (to miejsce zajmował herb Spółki Akcyjnej), a na lewym barku. Biała Gwiazda dziś Niezależnie jednak od zmian koszulek które już nastąpiły i które jeszcze nastąpią, trzeba pamiętać, że Biała Gwiazda to nie tylko stroje sportowe. Obecnie Biała Gwiazda stała się symbolem niemal tak mocnym jak klubowy herb. Znak pięcioramiennej, foremnej gwiazdy w białym kolorze, wykorzystywany jest niemal wszędzie tam, gdzie tylko pojawia się Wisła. Plakaty, strony internetowe, bilety, szaliki, vlepki, książki, proporce są tylko niektórymi z przeróżnych inicjatyw związanych z Towarzystwem Sportowym Wisła, na których pojawia się gwiazda. Największa Biała Gwiazda znajduje się na trybunie C stadionu imienia Henryka Reymana - ułożona jest z krzesełek. Możliwe jednak, że najważniejsza jest obecność Białej Gwiazdy nie na różnego typu wyobrażeniach, ale w świadomości ludzi – w sercach i umysłach całej rzeszy kibiców, sympatyków i członków klubu, dla których Biała Gwiazda to także sposób życia, silny, zahartowany w wielu przeciwnościach losu charakter, szlachetność i niezłomność. Biała Gwiazda na innych flagach i herbach Biała Gwiazda jest stosunkowo popularnym symbolem i pojawia się na wielu flagach, herbach czy emblematach niezwiązanych z Wisłą Kraków. Została ona umieszczona na oficjalnych flagach 24 współczesnych państw, widnieje na licznych flagach prowincji i regionów, pojawia się nawet jako logo różnych firm lub produktów. Taka popularność symbolu białej gwiazdy może wskazywać na jego uniwersalny wymiar i wywoływanie przez niego pozytywnych skojarzeń. Zobacz też Vlepki Wiślacki śpiewnik Szale Flagi Graffiti Wisły Stroje sportowe Herb Bilety Źródła "30-lecie Towarzystwa Sportowego Wisła w Krakowie" Notatki własne

armia białej gwiazdy z nią się liczy każdy